– Ja się teraz bujam!
– Nie! Ja!
– AAAAAA!
– Pomidorowa? Chcę ogórkową!
– Mamo, on jest głupi! I ja nie chcę żebyśmy mieli razem pokój! Już nigdy go tam nie wpuszczę!
Nie zliczę, ile razy miałam ochotę wysłać ich w kosmos. Albo siebie. Albo zamknąć się w izolatce i mieć spokój. Jak mówią – uważaj o co prosisz, bo jeszcze możesz to dostać. I mam to, o co prosiłam. Jesteśmy razem w domu. Non stop. Od rana do nocy. A im dłużej i bliżej siebie jesteśmy, tym więcej okazji do tarcia i spięć.
W całej obecnej rzeczywistości wypełnionej napięciem i niepewnością, konflikty, sprzeczki, przycinki, docinki wcale mnie nie dziwią. Niestety świadomośc tego, że są czymś naturalnym jak grawitacja, nie sprawia, że mnie nie ruszają.
Ruszają. Są trudne, bo stają się jeszcze jedną rzeczą do ogarnięcia w i tak wypełnionej po brzegi rzeczywistości. O czym pamiętać, żeby pomieścić także konflikty? Żeby się nam od nich nie ulewało żółcią na siebie i innych?
Oto moja lista:
-
Pamiętać, że konflikt to coś normalnego i naturalnego jak prawa fizyki. Po prostu są. Zdarzają się. Nie świadczą o tym, że ja coś robię nie tak, albo że z drugą osobą coś nie jest w porządku. Po prostu staramy się najlepiej jak w danym momencie jesteśmy w stanie dbać o swoje potrzeby.
-
Konflikt może być początkiem rozmowy, szukania potrzeb i rozwiązań, które je uwzględniają. Możemy być w konflikcie i w kontakcie ze sobą, ze swoimi uczuciami i potrzebami.
-
Ja jestem ok i Ty jesteś ok. Po prostu, kiedy jesteśmy w napięciu, w stresie, gdy czujemy się zagrożeni, jednym ze sposobów, w jaki nasz układ nerwowy stara się o nas zadbać jest atak. Rzucamy wtedy mięsem, oceniamy, szukamy winnego, żądamy, stawiamy ultimatum. Używamy języka szakala, jakby powiedział Marshall Rosenberg twórca Porozumienia bez Przemocy.
-
Kiedy zauważam, że reaguję szakalem, staram się zwolnić tempo tego, co się dzieje – proszę o kilka minut przerwy, idę zrobić sobie coś do picia, daję sobie kilka minut na uważność, oddech, policzenie do 10. Robię różne rzeczy, które pomogą mi zintegrować czachę i szukać potrzeb, nie winnych.
-
Staram się patrzeć i rozumieć to, co dzieje się z osobą która krzyczy, krytykuje, ocenia, osądza, szuka winnego, żąda, stawia ultimatum. Pomaga mi zdanie “To nie o mnie”. Każdy atak, krytyka, osąd, to próba zaspokojenie swojej potrzeby. A zmęczeni, wystraszeni, zalęknieni bronimy się niejednokrotnie przez atak.
-
Dbam o siebie, wysypiam się, ograniczam wiadomości, ruszam się, tańczę, śpiewam, regularnie jem, zauważam swoje ciało i emocje, szukam wsparcia, po to, by mieć więcej spokoju i poczucia bezpieczeństwa, by na trudności odpowiadać szukaniem potrzeb i rozwiązań, nie winnych. By szakal we mnie miał jak najmniej do roboty, by o mnie dbać.
-
Jestem dla siebie łagodna. Jak już i mi się przeleje, popuści i uleje to sobie nie dowalam. Tylko widzę w sobie człowieka. Takiego, co robi najlepiej jak na ten konkretny moment jest w stanie.