Upalna sobota. Biegniemy berkiem z L na lody. Hamujemy dopiero przy zamrażarkach z lodami. Mijają sekundy, mija też radosny nastrój, z jakim weszliśmy do sklepu.
– Nie ma ani minionkowych, ani bananów!
– Rzeczywiście. A to właśnie na te miałeś ochotę?
– Tak! Tu narysowany jest ten minionkowy, a w lodówce go nie ma. – jego usta zamieniają się w podkówkę.
– Pójdziemy jeszcze do tej drugiej lodówki?
– Aha.
Idziemy, tam też nie ma tych, na które liczył L.
Na twarzy L pojawiają się oznaki smutku, zapadają się jego ramiona, głos drży.
– Może wybierzesz inne? Zobacz, są te które jadłeś wczoraj.
– Nie, tych nie chcę. A są te z literką na patyczku?
– O te Ci chodzi?
– Tak. Ale nie, tych nie chcę. Chcę te minionkowe albo banan.
– Słyszę, że zależało Ci na tych właśnie.
– I oni narysowali je tu, tu są narysowane, a w lodówce ich nie ma.
– Aha. I jesteś tym rozczarowany?
– tak.
(Stoimy tak przy tych lodówkach dobrych kilka minut. Czuję, ścisk w gardle i uścisk na skroniach. Tu u mnie mieszkają smutek i bezsilność, które z każdą kolejną minutą ustępują uczuciu zniecierpliwienia.)
– Wybrałam lody dla siebie i chciałabym już móc za nie zapłacić i je zjeść. Czy już wiesz, które chcesz?
– Nie. Już nigdy nie zjem tamtych lodów, – mówi łamiącym się głosem.
– Chodż, zapłacimy za moje lody i jak będę je jadła, to pogadamy o tym. Co Ty na to?
– Dobra. – zgadza się szlochając. A szloch z każdym kolejnym krokiem nasila się, zamieniając się w głośny płacz.
– Słyszę, że bardzo Ci smutno. – staram się otulać go słowami jak miękkim kocykiem.
– Tak i już nigdy nie zjem tamtych lodów.
– Chciałbyś mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś je zjesz?
– Tak.
– A chciałbyś sprawdzić w innym sklepie?
– Tak, ale i tak ich nie będzie.
– Możemy pójść i przekonać się o tym razem.
Idziemy, trzymam za rękę Leona i jego smutek. Lubię ich obu. Wiem, że w życiu tak samo ważna jest możliwość dzielenie się smutkami, jak i radościami. Chcę być jego towarzyszką w smutku. Chcę, żeby wiedział, że mogę być przy nim zawsze, w tych radosnych, jak i tych pełnych smutku i żalu momentach. I że to w porządku czuć to, co się czuje.
TAK MI DOBRZE, GDY CI SMUTNO